
Idley Scott, kiedy jest w swoim trybie wielkiego człowieka science fiction, może liczyć na to, że dostarczy charakterystyczny obraz. W nowej serii „Wychowane przez wilki” to unosząca się w powietrzu maszyna do zabijania androidów – skrzyżowanie archanioła i gorącego robota z „Metropolis” Fritza Langa – która rozpryskuje ludzi swoim krzykiem banshee. To wersja deszczowego neonu w „Łowcy androidów” z tego programu lub pasożyta eksplodującego klatkę piersiową w „Obcym” i chociaż nie jest tak zaskakujący jak tamte, to sprawia, że siadasz i zwracasz uwagę.
„Wychowane przez wilki”, którego premiera ma w czwartek trzy odcinki w HBO Max, został stworzony przez Aarona Guzikowskiego, który stworzył serial „The Red Road” i napisał scenariusz do filmu Denisa Villeneuve „Prisoners”. Jednak nazwisko Scotta pojawia się na pierwszym miejscu w notatkach prasowych – jest producentem wykonawczym i wyreżyserował pierwsze dwa odcinki – i ma udowodnioną sympatię do androidów. Nie jest złym założeniem, że w jego głowie zapaliło się zielone światło, kiedy zobaczył w historii Guzikowskiego potencjał tego śmiercionośnego robota.
Znana jako matka, powołana do życia przez duńską aktorkę Amandę Collin i sporą ekipę zajmującą się efektami cyfrowymi, jest prawie całym serialem, obejmującym sześć odcinków „Wilków” udostępnionych krytykom. Są inne rzeczy, w tym wojna religijna i, co ważniejsze, skomplikowane, wielorakie rozważania na temat znaczenia rodzicielstwa i rodziny.
Ale są bardziej z natury zbiorów danych niż dramatu; czują się tak, jakby mogły zostać złożone przez inteligentne androidy serialu. To, co was interesuje, to występy Collina i Abubakara Salima (jako partnera Matki, Ojca) – dobrze wykonane przykłady formalności i nieziemskiego charakteru, które charakteryzują kinową sztuczną inteligencję. – i chwile, kiedy blada skóra Collin zmienia się w zbroję koloru brązu, a ona unosi się w powietrze z rozpostartymi ramionami.